poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Odsłona XVI

{muzyka}
Spadałam.

Długo, już naprawdę długo zimny wiatr smagał mi twarz i rozwiewał włosy, a ja spadałam w ciemność i nie wiedziałam, jak to powstrzymać, jak się obudzić.

Wiedziałam, że to sen. Musiał nim być. Nie ma na świecie przecież takiego dołu, w który mogłabym spadać godzinami. Spadałam po prostu sama w siebie. Chciałam już uderzyć o świadomość i dać się roztrzaskać. Nie miałam siły by walczyć.

I nagle...
głęboki wdech.

Żyjesz, ty idiotko. A życie to nie wybór tego, co dobre. Tylko mniejszego zła.

Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafki, na końcu której zostawiłam w szkatułce klucz. Był stary, nadgryziony zębem czasu. Gdyby nie to, że srebrny, pewnie zżarłaby go już dawno rdza. Dmuchnęłam w pudełko, by zetrzeć z wieczka pokaźną warstwę kurzu. Już dawno nie byłaś w swoim małym teatrze...

Nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. A ja wybrałam zjeść.Już 20 lat głodowałam, czemu tym razem również miałam je zostawić?

Tylko, że Twoje ciastko nie chciało dać się zjeść.

Wyjęłam ostrożnie klucz, szybko wciągnęłam na stopy stare trampki i pobiegłam. Przed siebie. Szybko, zdecydowanie, aż dotarłam do tej ulicy, do tego skrzyżowania i do tej lampy, która niegdyś oświetlała wejście do mojego teatru. Wbiegłam do środka, do starego budynku, który już dawno powinien był się rozpaść, ale na szczęście tylko kurz był jedyną pamiątką po 9 miesiącach, które spędziłam szczęśliwie, w końcu nie sama. Maski wisiały tam, gdzie jest zostawiłam, spragnione mojej obecności, przyklejenia się do mojej twarzy, pokarmu, którym były ukrywane pod nimi łzy.

Przybyło mi od tego czasu kilka blizn. Dwie na nadgarstkach, dwie na kostkach i całe mnóstwo na duszy. I teraz to miało się skończyć. Miałam skończyć kolejny rozdział w życiu dziecka z Zamku na Piaskowej Skale... Mimo że wcale nie byłam pewna, czy to dobra droga.

Niech ktoś uleczy mnie z mojego bólu. On chyba nie umie...
 _____________________
Polecam: Holes in the Sky