piątek, 16 października 2015

Bluszcz z teatralnej

Krwis­tym objęciem zaszczy­cił mury,
wspi­nał się długo, wyt­rwały, ponury,
Lud in­ny, czer­wieńszy, roz­sadzić chciał cegły
Wspi­nał się, wspi­nał, przez wiatr, deszcz i mgły...

I do­tarł do końca, do góry, do dachu
Nie od­czuł tam wte­dy w ogóle strachu,
który miał go tam sparaliżować
na wyr­wy w murze wciąż chciał polować...

Stanąwszy pod rynną, a dum­ny, a pyszny
Roz­puścił swe wi­ci, od deszczu już czysty
I tam się osied­lił, na murze, na dachu,
I zwi­sa oz­dobnie, od­da­ny swe­mu mias­tu.