poniedziałek, 4 stycznia 2016

Brrr

Zima znowu swym zwyczajem
przyszła, szarpiąc Mróz za brodę.
Pokłócili się nawzajem,
Rozdzielili własną trzodę.

Chrupie trawa pod nogami
Z ust co żywe parą bucha
Ładny widok przed oczami
Szron na drzewach - rano plucha.

Ale Zima - dumna pani,
Z śniegiem jeszcze poczekała
Nie sypnęła grama ani,
Słońca za to trochę dała.

Na to dziadek-Mróz nie może
Idzie do niej pełen skruchy
Szczypie w polik i się korze
- Ejże, czy w twym nosie muchy?

Ona fuknie, się okręci
Fochem rzuci, nie zachęci...
Ale w końcu, daj pan Boże
Śniegiem sypnie - ot, bo może.