sobota, 31 maja 2014

Odsłona XIII

[muzyka]
   Siadam na skraju sceny i nie wiem, co mam zrobić. Ja! Zawsze doskonale przygotowana! Miał tu być pewien ważny człowiek, ale jeszcze nie przyszedł i nie mam pojęcia, czy w ogóle zechce się pojawić. W końcu jest ważny... i zabiegany... i trafiłam w najmniej odpowiedni moment! 
   Niewielka publiczność się niecierpliwi, a mój redaktor sugeruje, że powinnam puścić na ekranie rozmowę z Robertem. Zapłaci za bilet, nawet jak właśnie to zrobię. Śmieszne. Wstęp do teatru mojego życia przecież zawsze był bezpłatny, prawda?
   Puszczam muzykę i nakładam jedną z wiszących na ścianie masek. Nie wiem, jak ta się nazywa, ale uczucie zrezygnowania podpowiada, że to Zniechęcenie. Krzywię się, gdy stapia się z moją skórą, boleśnie parząc mi twarz... lub coś, co kiedyś było moją twarzą. W końcu stopiło się z nią już tyle masek... Publiczność milknie i obserwuje mnie. Ilu ich dzisiaj jest? Piątka? A wydawało mi się... Ach, jest i szósty. Mój szef chyba nie lubi siedzieć wśród innych i być zauważany.
   Żeby zabawić publiczność siadam na środku sceny, chwytam w ręce kicającego wokół królika i recytuję wcześniej przećwiczoną kwestię. Ja zawsze mam plan awaryjny:

Anielskie śpiewają chóry
W gwiaździstym błękitów morzu,
Wśród nocnej ciszy, przy łożu
Sennej natury.
Śpiewają tej biednej ziemi,
Co wiecznie w świeżej żałobie
Jak matka płacze na grobie
Za dziećmi swymi.
Śpiewają ludziom, co dyszą
W codziennym a krwawym trudzie,
Lecz biedni, zmęczeni ludzie
Pieśni nie słyszą.
I tylko ci, którzy toną
W wielkiej miłości pragnieniu,
Ci słyszą w serc swoich drżeniu
Tę pieśń natchnioną!

   Gdy kończę, wciąż nikt nie przychodzi, więc puszczam rozmowę, zgodnie z namową szefa, a sama opuszczam teatr, odprowadzona zdziwionym spojrzeniem, chyba lekko zawiedzionego mężczyzny. A sam to przecież zaproponował...

czwartek, 29 maja 2014

Kim jestem?


Cza­sem czuję się Różą
W kłębo­wis­ku czer­wo­nych maków.
Cza­sem zaś jes­tem pta­kiem.
Pos­po­litym, jak mi­liony ptaków.

Cza­sem też jes­tem twarzą,
Która nie ma swo­jego wy­razu.
Częściej zaś jes­tem maską.
A cza­sem mi­lionem masek.

Jeśli jes­tem Różą
To chy­ba usycham
Mój Mały Książę...

Jeśli zaś pta­kiem -
Wol­ność stra­ciłam
Wraz ze złama­nym skrzydłem.

poniedziałek, 26 maja 2014

A podobno miałam nie oceniać po okładce...

dedykowane

To dziw­ne, ile
jed­na, mała rzecz
zmienić może
w postrzeganiu...

To dziw­ne, że
ty­le tyl­ko, sprawia
że już nie myślę
o To­bie... najgorzej.

To dziw­ne, jak
trud­no cza­sem jest
oce­nić dobrze
po rozmowie...

A straszne to,
że po okładce
łat­wiej przychylnym
okiem spoj­rzeć.

środa, 21 maja 2014

Odsłona XII

 {muzyka}
- Eh...




Westchnienie odbija się echem po scenie. Widownia jest prawie pusta, w końcu to tylko próba. Generalna, ale jednak próba. Jasne.
Ugh.
Nie mogę się skupić.
Tępy...

Jakieś dwie osoby wpatrują się we mnie z ostatnich rzędów - kryją twarze w cieniu. Mam ochotę tam podejść i roześmiać się prosto w nie. Ale nie robię tego. Może to samolubne, ale nie chcę być tu całkiem sama. Bo gdy jestem sama przychodzi on...
Ugh.
Nie mogę nic głośniej pomyśleć!
Ból...


- Eh... - powtarzam, po czym prężnie zbliżam się do staromodnego magnetofonu, włączam melodię, którą ostatnio bez przerwy słyszę we śnie. Odliczam do pięciu, a później oddaję się wirowi muzyki, kakofonii dźwięków, układowi nut. Moja maska znów oddycha.
I rozmyślam przez chwilę o tym, że nawet moja maska ma swoją maskę, a ta kolejna też ma swoją maskę i kolejna również i jeszcze jedna. I zastanawiam się, czy gdzieś za tą incepcją masek kryje się jeszcze prawdziwa twarz...
Ugh.
Nie mogę swobodnie odetchnąć.
Głowy...

A gdy wychodzę, sama i zmęczona, dołącza do mnie jedna z moich trzech wiernych przyjaciółek - migrena. Alergia i Astma też czają się gdzieś w pobliżu...
- Chodź! - wołam, próbując zignorować jeszcze mocniej pulsującą głowę - idziemy na kawę!

wtorek, 20 maja 2014

Bo nic nie jest takie, jakim się być wydaje

 {muzyka}

Udręczo­na pogodnością,
zroz­paczo­na szczęściem,
ro­zog­niona oschłością
Chłodem rozpalona...

Zni­weczyła spokój,
zakłóciła ciszę
Krzyczała uczucia
Mil­czała słowa.

Uk­ry­wała się po środku
to­warzys­twa - kpiła -
z sztucznych pojęć - blis­ka...

czwartek, 15 maja 2014

Bo niektóre nieskończoności są krótsze od innych

 [muzyka]

Jeśli między je­dynką a zerem
Nies­kończo­ność liczb dostrzegę
to czy między ze­rem i milionem
większej nies­kończo­ności nie wchłonę?

W ogóle - nies­kończo­ność -
zu­pełnie ab­strak­cyjne słowo!
Nie-ok­reślo­na konieczność,
do której dąży is­to­ta (nie)wolna.

Czyż nie chcesz być nieśmier­telny
- żyć nies­kończe­nie długo?

Czyż nie chcesz żyć po śmierci
- bez cza­sowe­go długu?

I nies­kończo­ność sekund
jest ta­ka pasjonująca
I nies­kończo­ność wydarzeń
uwagę pochłaniająca.

A cza­sem się zastanawiam,
czy nies­kończo­ność istnieje...
Bo jeśli zechcę skończyć
co wte­dy się dzieje?

______________
Mała in­spi­rac­ja roz­ważaniami Ha­zel - głównej bo­hater­ki "Gwiazd naszych wi­na" J. Greena.