Do czytania - https://www.youtube.com/watch?v=RCMXO9sBIcU
Drżenie.
Opuszki palców suną po skórze, pobudzając do tańca łany włosków ramiennych.
Cisza. Ale jakby z wilgocią, płynie i daje się słyszeć rozdygotanym
westchnieniem. Bliskość. Szorstkość dotyku, podrażniona ambicja pragnienia kuli
się pod powierzchnią i drapieżnie atakuje pieszczotą paznokci. Chciwość.
Łapczywe pragnienie rozkosznego rozdrażnienia, rozkosznego uniesienia się ciała
i wygięcia go w łuk.
W
pokoju panuje półmrok. Gdzieś tylko latarnia za oknem rzuca trochę blasku, ale
to przecież jedna latarnia, a okien jest wiele. Tuż przy jednym światło
pochłania zachłanny szmaragd liści tak, że prawie nic już nie zostaje dla
ciemności pokoju. Na podłodze coś leży, ale jest ciemno, nie można tego
rozpoznać. To chyba ubranie, zrzucone w pośpiechu, pogniecione, pomięte.
Niepotrzebne, więc odrzucone w kąt, gdzie nie będzie przeszkadzać, gdzie nikt
się nie potknie. Obok coś mniejszego o kształcie przypominającym kwadrat, ale z
jedną krawędzią nieregularną, jak gdyby drapieżny kot chwycił to w zęby i
próbował rozszarpać. Tuż obok na łóżku to drżenie, ta cisza, ta bliskość, ta
chciwość – wszystko uosobione, piękne i brzydkie, romantyczne i zwierzęce.
Chłód
wieczoru atakujący nieokrytą skórę, która i bez niego świetnie sobie radzi z
imitowaniem gęsi. Szept, które słyszy tylko to – złączone z dwóch, ale jedno –
czy to człowiek? Czy zwierzę? A może zmaterializowane dusze, ocierające się o
siebie nawzajem?
Szept.
Dłoń obejmująca pierś. Usta nabrzmiałe i łaknące więcej. Więcej otarć, więcej
przygryzania, więcej tańca języków na spierzchniętych wargach. I to wszystko
jakieś takie… Wilgotne.
Ona
z głową na poduszce, przymyka oczy, więżąc w klatce z rzęs i emocji leśne,
rdzawozielone oczy, które wpatrzone w niego, o mało nie dały się pożreć czerni
źrenicy. On z ustami nad jej ustami, oczami otwartymi szeroko, bacznie
obserwującymi reakcję. Jaśniejącymi widokiem wieczornego nieba. Ostrożność.
Dotyk. Szorstkość spracowania i delikatność miłości.
Dotyk.
Powoli
zamieniający się w siłę, w ruch, szybkość. Cisza przerywana jest ostrożnością,
ale i pragnieniem, miłością dwóch ciał połączonych w jednym celu, w jednej
chwili. Dwóch dusz, sięgających ku sobie wbrew niczego nieświadomych
właścicieli. Och.
Szybkość.
Przyspieszenie i jęki, i krzyki, i ciche sapnięcia prosto do ucha. Kocham. Kocham. Aż nagle drapieżność
odbita na plecach krwawym wzorem i krzyk organizmu, wystawionego na dawkę
endorfin.
Cisza.
Opadłszy na ciało jak koc, delikatnością zapachu prowadzi ich razem w ramiona
błogiego szczęścia.
A
rano… zbudzona szelestem obejrzy dwoje. Już osobno, chociaż przytulonych, wciąż
z szeptem na ustach i z zapachem miłości w słowach.
Autentycznie dostałem drgawek, czytając ten opis... I poczułem łzy...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tę opinię :)
UsuńNie wiedziałam, że można tak pięknie opisać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że można dużo lepiej. Ale kiedy śni Ci się coś co noc... lepiej już nie umiałam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń