niedziela, 21 grudnia 2014

Jak ja widzę święta...

Nie ma złota, nie ma srebra
słowa ra­nią, mil­cze­nie ka­leczy. Przys­tro­jona jest
ka­ted­ra; ba­ran­ki i osły i upi­ty anioł
zwierzęco śpiewają na chwałę...

Ale chwała - ko­mu? po co? - zni­ka razem
z pier­wszą gwiaz­dką. Co­raz więcej
niena­wiści co­raz więcej złości, krzy­ku - my
ni­by blis­cy - a da­lecy wiel­ce. Te uśmie­chy są bolesne...

Łza w uk­ry­ciu szyb­ko spływa. Boli
od światełek głowa, kark na­rywa od pie­cze­nia... uśmiech
fałszy­wy człowiek przywdziewać
mu­si, opłatek pod stołem się kruszy.
______________
Dawno mnie nie było. Może to dlatego, że jak się jest chociaż trochę szczęśliwszym, to trudniej pisać wiersze.
Tym oto radosnym akcentem życzę Wam wesołych Świąt. Niech będą lepsze niż moje ;)

2 komentarze:

  1. Może i mniej Ciebie tu, bo życie szczęśliwsze ale ten wiersz cóż...aż przeszywa bólem. Niestety, to często aż za prawdziwe. Coś, co nie powinno mieć miejsca, a jednak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz.
      Biorąc pod uwagę, że w końcu powinny być to święta bez groźby pijanego ojca nad głową, to powinny być lepsze, a jednak nie jestem w stanie do nich podejść w inny sposób.Mwah, chyba jestem zbyt wybredna ;P
      Pozdrawiam Cię serdecznie ;)

      Usuń