Jestem rozpaczą. Jestem strachem. Jestem goryczą, która gromadzi się w gardle, kiedy łzy cisną się do oczu. Jestem bólem. Rozpadam się.
Chwieję się. Stoję w miejscu, obejmując się ramionami i wiem, że się chwieję. Łzy moczą mi już nie tylko kołnierzyk bluzki, ale i cały dekolt, i zaczynają docierać do drugiego guzika. Chciałabym, żeby spadł deszcz, bo chociaż nie można byłoby rozróżnić, czy płaczę, czy to tylko krople wody, spadającej z nieba, są wynikiem mojego żałosnego stanu.
Stoję pod drzewem. Obumarłym na zimowe dni, suchym, szarym i bez życia. Jakże bym chciała być drzewem. Ale ja nie chciałabym już więcej budzić się do życia.
Mam na sobie tylko cienką bluzkę i wiem, że to skończy się zapaleniem płuc. I dobrze. Może, jeśli wystarczająco długo je zbagatelizuję, w końcu się uduszę. Moje płuca próbują mnie zabić od dziecka, w końcu czas się z tym pogodzić i poddać się. A jeszcze jakby zaczęło padać, to już w ogóle duszności murowane. Ale pewne nie zacznie.
Muszę dziwnie wyglądać. Ale jest mi wszystko jedno. Po prostu wszystko jedno. A już myślałam, że obojętność odstawię na półkę z maskami. A tymczasem przylgnęła do mojej twarzy zaraz na rozpaczy i muszę ją tuszować śmiechem i kiepskimi żarcikami. Ale co z tego? Ludzie nie chcą widzieć ani rozpaczy, ani obojętności. A na radość nie zwracają uwagi. Ona nie budzi podejrzeń.
Wiem, że za rogiem jest teatr, ale co z tego. Ten marazm, ta cisza, ciemność pod zepsutą latarnią. Tym razem nie chcę widowni. Widownia o mało mnie nie zabiła. Od środka.
Po co są ludzie? Po co są uczucia, po co potrzeba bliskości, DLACZEGO, DO CHOLERY, CZŁOWIEK TO STADNE ZWIERZĘ?!
Po co mi serce?
I czemu tak pędzisz do przodu świecie?
I czemu nie widzisz tragedii człowieczej?
I czemu się śmiejesz z cudzego nieszczęścia?
I czemu...
Chcę ciszy. Pragnę Ciszy. Tej we mnie. Chcę usnąć i już nie musieć czuć. I niech nic mi się nie śni. Chcę przestać istnieć.
Gdyby taki cudowny pisarz, jak ty przestał by istnieć zniknęło by moje uosobienie piękna i bym znowu musiała latami szukać. Nie rób mi tego, bo tak jakby spełniłaś moje marzenie, mam swoje miejsce. Kogoś. Wiem, że zostaniesz, tylko bym chciała byś i istniała.
OdpowiedzUsuńTez nie umiem...
Czasem mam wrażenie, że ci wartościowi tylko chcą przestać. Ci co własnie istnieć powinni. Ludzi nikt nie obchodzi. A raczej Zwierząt(z całym szacunkiem) nic nie obchodzi.
Jestem FarfoCelu mój :)przepraszam tylko, że dopiero teraz....już spokojnie... już minęło... spokój przyjdzie...
Miło mi czytać takie słowa, zwłaszcza pod tekstem, który był odzwierciedleniem mojego załamania.
UsuńAle spokojnie, nie planuję przestawać pisać ;) Gdzie bym wtedy wypłakiwała własny ból? ;)
Pozdrawiam Cię, Luno, podnosisz mnie na duchu ;)
Ja wysyłam od razu pozdrowienia z przytulasami :D Ty mnie podniosisz, nie ja ciebie!!!
Usuń